top of page
3.png

Mówią: pokochaj siebie — ale co to tak naprawdę znaczy?


ree

Długo nie rozumiałam, co znaczy kochać siebie. To brzmiało dla mnie jak hasło z kolorowego plakatu, jak coś, co ludzie powtarzają, ale sami nie wiedzą, jak to zrobić. Albo jak coś, co jest zarezerwowane tylko dla wybranych, dla tych „ogarniętych", pewnych siebie, uśmiechniętych. A ja? Ja długo siebie nie kochałam. Nie akceptowałam siebie.

Nie rozumiałam siebie. Nie byłam dla siebie dobra. Wydawało mi się, że skoro inni mnie nie kochają, nie rozumieją, nie akceptują to znaczy, że ze mną coś jest nie tak. Przecież gdyby było inaczej, byłabym kochana, zauważona, przyjęta taka, jaka jestem. A nie byłam.

Więc logiczne, prawda? Winę brałam na siebie. Wyrzucałam sobie wszystko, co mogłam. Wewnętrzny krytyk pracował na pełen etat.


Ale dziś wiem jedno: miłość do siebie to nie luksus, to konieczność.


Nie chodzi o narcyzm. Nie chodzi o to, żeby się nie zmieniać, nie rozwijać, nie widzieć swoich błędów. Chodzi o to, żeby przestać siebie krzywdzić. Żeby spojrzeć na siebie z czułością. Uznać, że moje przeżycia, moje traumy, moje wybory i moje emocje mają prawo istnieć. Miłość do siebie zaczyna się od zatrzymania. Od szczerego spojrzenia w lustro i powiedzenia: "To ja. I jestem okej." Z przeszłością. Z błędami. Z bliznami.

Dopiero kiedy ja sama zacznę widzieć siebie, wtedy inni też mogą mnie naprawdę zobaczyć.

Nie chodzi o to, żeby wszystko było idealne. Chodzi o to, żeby było prawdziwe.


Dziś wiem, że:


Jeśli pokocham siebie, nie będę desperacko szukać tej miłości na zewnątrz.

Jeśli zaakceptuję siebie, nie pozwolę nikomu już mnie umniejszać.

Jeśli uzdrowię swoje rany, nie będę ich przenosić na dzieci, relacje, przyszłość.


I wiesz co? Nie chodzi o to, że wszystko nagle stanie się cudowne.

Ale zmienia się wszystko wewnątrz mnie. A to zmienia cały świat.

Bo kiedy jesteś pełna w środku, nie boisz się już tak bardzo. Nie musisz się dopasowywać. Nie musisz walczyć o miłość, bo jesteś nią sama.

To nie jest łatwa droga. Ale jest najważniejsza. nikt nie zrobi jej za nas.


Pokochaj siebie — nie slogan, a wewnętrzna rewolucja

Rozpocznij małymi kroczkami, pomoże Ci:


Mindfulness: zauważ, zanim ocenisz


Uważność nie naprawi życia, ale pozwala je zauważyć takim, jakie jest.

Bez uciekania w przeszłość. Bez lęku przed przyszłością. Po prostu tu i teraz, z tym, co czuję, czego pragnę i co mnie boli. Kiedy zaczęłam praktykować uważność, po raz pierwszy usłyszałam siebie. Zamiast mówić: „Nie powinnam tak czuć, znowu zawodzę, inni mają gorzej”, zaczęłam mówić: *„Widzę, że jest mi trudno. I to jest w porządku.” To był pierwszy krok do miłości.


Psychologia pozytywna: nie chodzi o to, by zawsze być szczęśliwą


Psychologia pozytywna to nie "pozytywne myślenie na siłę". To głęboka nauka o tym, jak budować wewnętrzne zasoby, siłę psychologiczną, odporność, wdzięczność i sens, mimo cierpienia. Zaczęłam zadawać sobie pytania:


Za co mogę być dziś wdzięczna, mimo bólu?

Co we mnie jest dobre i mocne – nawet jeśli o tym zapomniałam?

Co mogę zrobić dziś, by poczuć się o 1% lepiej niż wczoraj?


Te pytania zmieniają perspektywę. Od środka.


Pojednanie z przeszłością: nie musisz jej lubić, ale możesz przestać z nią walczyć. Nie da się pokochać siebie, odcinając się od swojej historii. Można ją wypierać, tłumić, zagłuszać — ale ona i tak w nas zostaje. Dopiero kiedy ją obejmiesz — zaczyna się prawdziwe uzdrowienie. Ja musiałam przejść przez:


żal do samej siebie, że nie reagowałam wcześniej,

wstyd za to, jak pozwoliłam się traktować,

poczucie winy wobec dzieci, że widziały mnie w tym wszystkim,

i bunt, że życie potoczyło się tak, a nie inaczej.


Dopiero gdy zaakceptowałam, że nie mogłam wtedy lepiej, bo nie wiedziałam jak, mogłam zacząć oddychać. Wybaczenie sobie nie oznacza zapomnienia. Oznacza uznanie, że zrobiłam najlepiej, jak potrafiłam, będąc tamtą sobą.


Cień, który potrzebuje światła


Każda z nas ma swoją "ciemną stronę". Złość. Zazdrość. Lęk. Potrzebę kontroli.

Zamiast z tym walczyć, zaczęłam to zauważać i pytać: Po co przyszłaś? Czego mnie uczysz?

To są części nas, które zostały zranione. One nie chcą nas zniszczyć, one chcą być uzdrowione.


I w końcu – miłość


Nie taka, jak z filmów.

Ale codzienna.

Cicha.

Prawdziwa.


Gdy mówię sobie "nie" ludziom, którzy mnie krzywdzą, robię herbatę i siadam choć na 10 minut w ciszy, patrzę na siebie z czułością, a nie z oceną, pozwalam sobie odpocząć bez wyrzutów sumienia, mówię do siebie: „Jesteś ważna. I zasługujesz na dobre.” To jest miłość.

I nikt nie może jej nam dać, jeśli najpierw nie damy jej sobie same.


Dla Ciebie


Jeśli dziś jesteś w miejscu, gdzie siebie nie kochasz — nie jesteś sama.

To nie znaczy, że jesteś zła, słaba czy przegrana.

To znaczy, że jesteś w drodze. I ta droga może być początkiem czegoś pięknego.

Bo gdy pokochasz siebie, Twoje dzieci, Twoje ciało, Twoje decyzje i Twoją przeszłość, przestaniesz się bać. Zaczniesz żyć pełnią życia, a nie w cieniu.


Z czułością,

Magda



Comments


bottom of page